
Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam o tym, żeby uczyć się języka ukraińskiego. Nie miałam realnej potrzeby, żadnych znajomych z tego kraju i mimo, że do granicy Ukrainy mieszkam dość blisko nigdy nie przyszło mi na myśl pojechać tam na wycieczkę.
Pierwsza myśl o tym, że jednak znajomość języka może wiele zmienić, przyszła mi do głowy, kiedy rozpoczęłam pracę jako nauczyciel języka polskiego. Uczniowie, z którymi zaczęłam nawiązywać relacje, nie tylko na poziomie uczeń-nauczyciel, ale przede wszystkim jako dobrzy znajomi pochodzili właśnie z Ukrainy. Korzyści wówczas widziałam dwie:
- przede wszystkim miałabym możliwość uczyć języka polskiego już od podstaw – poprzez uproszczoną komunikację po ukraińsku i znajomość podstawowych słów,
- dodatkowo zrozumiałabym z jakimi trudnościami spotykają się moi uczniowie, bo znałabym podobieństwa i różnice między tymi dwoma językami.
W lipcu 2023 roku odbyła się moja pierwsza lekcja języka ukraińskiego. Nauczycielka – fantastyczna! Idealnie przygotowana do zajęć, cierpliwa, tłumaczyła wszystko od podstaw. A mimo to, gdy przyszedł grudzień i czas podsumowania roku zrozumiałam, że dalej ukraińskiego nie potrafię… Jak to się stało, że po pół roku indywidualnych zajęć z języka nie widzę postępu?
Skłoniłam się do refleksji. Wnioski wyciągnęłam dość szybko.

- Nie miałam czasu, przeciążona byłam innymi obowiązkami – co prawda na lekcje przychodziłam punktualnie, bo zajęcia wpisane miałam w kalendarz, ale poza godziną w tygodniu z nauczycielką nie robiłam nic więcej. Styczność z ukraińskim miałam jedynie godzinę w tygodniu i myślałam, że tyle wystarczy do opanowania chociaż podstaw.
- Nie przykładałam się do zajęć – na zajęciach wykazywałam niewielką aktywność. Nie potrafiłam się przełamać i próbować mówić (nawet z błędami). Na każde pytania odpowiadałam maksymalnie jednym zdaniem i nie chciałam rozwijać myśli.
- Nie zadawałam pytań i nie robiłam notatek. Wydawało mi się, że to niepotrzebne i wszystko zapamiętam. Mimo, że nauczycielka notowała na ekranie dla mnie – ja nie czułam takiej potrzeby. Po czasie okazało się, że nie znam nawet ręcznie pisanej cyrylicy…
- Nie odrabiałam zadań domowych, bo tak jak podawałam wyżej – nie miałam przecież czasu oraz myślałam, że to mi nic nie da. Kiedy próbowałam siadać do zadania od razu trafiałam na coś, czego nie wiem, a przecież nie chce robić błędów, prawda? Więc po co w ogóle ruszać to całe zadanie? 🙂
- Nie uczyłam się nowych słów, ponieważ wydawało mi się, że wszystkie są podobne do tych polskich, więc sama je na pewno wymyślę!
Zmiana nadeszła od stycznia. Już po trzech tygodniach różnicę i postępy. Zauważyłam to ja i moja nauczycielka! Jak to możliwe?
- Zaplanowałam czas na naukę w moim harmonogramie dnia – nie trzy godziny dziennie, nawet nie raz nie jest to pełna godzina, ale 15-20 minut, gdzie odstawiam telefon i maksymalnie skupiam się na nauce ukraińskiego.
- Odrabiam zadania domowe i zaznaczam miejsca, które sprawiły mi problem, żeby poruszyć je na zajęciach – jeśli zadanie jest za trudne to szukam podpowiedzi w Internecie (ale tylko podpowiedzi, nie odpowiedzi!) lub piszę do nauczycielki. Jeśli zadanie zrobię źle – trudno. I tak jestem kilka kroków do przodu, bo, mimo że odpowiedź zła to np. chociaż przeczytałam polecenie, w którym były nowe słowa.
- Proszę o więcej zadań z problematycznych dla mnie zagadnień – po wielu ćwiczeniach trudne zagadnienia okazują się dla mnie prościutkie i chętniej je stosuję w praktyce
- Otaczam się ukraińskim – wieczorami oglądam króciutkie filmiki na YouTube w języku obcym, kiedy jadę samochodem włączam ukraiński podcast – nie rozumiem wszystkiego, pewnie nawet nie rozumiem 50%, ale osłuchuję się z melodyjnością języka i utrwalam w głowie słowa, które już znam i właśnie usłyszałam je w nowym kontekście.
- Robię ręczne notatki – to pomaga mi lepiej zapamiętywać oraz ćwiczyć cyrylicę. Jeśli coś zapiszę to jest duża szansa, że do tego wrócę, więc od razu powtarzam nowe słowa i zagadnienia.
Zmiany, które wprowadziłam są malutkie, a przynoszą mi korzyści i sprawdzą się nie tylko przy nauce ukraińskiego, ale każdego języka. Duże kroki są super, ale kto powiedział, że lepsze niż kilka malutkich? Za pół roku zaplanowałam sobie kolejny językowy „check”. Mam nadzieję, że to znacząco pokaże mój progres.
~Paulina